Viviana
Administrator
Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Międzylesie
|
Wysłany: Sob 12:37, 10 Lut 2007 Temat postu: Zamek Szczerba w Gniewoszowie |
|
|
A to mój ukochany zamek, posiada niesamowity urok i swój dość mroczny klimat.
A oto jedno z podań:
o pokutnicy:
Jedna z miejscowych legend przedstawia historię córki Dzikiego Jana, komesa na zamku w Szczerbie, słynącego z okrucieństwa psychopaty. Za karę po śmierci zarówno on, jak i cała jego nieszczęsna rodzina nie mogli zaznać spokoju. Pewnego dnia ubogiemu rolnikowi ze wsi Różanka ukazała się córka owego potwora, litościwie prosząc, aby chłop pomodlił się za jej przeklętą duszę w pobliskim klasztorze. Dodatkowym warunkiem było, aby modlący się był człowiekiem na wskroś uczciwym, brzydzącym się kłamstwem i złodziejstwem. Pełen dobrych intencji wieśniak odmówił zalecone pacierze, ale wracając z kościoła zerwał po drodze jagody, naiwnie myśląc, że rosną one dziko. Niestety, okazało się, że las, w którym rosły owoce, był czyjąś własnością. Warunek nie został więc spełniony i piękna córka komesa do dziś błąka się wśród zamkowych ruin strzegąc skarbów swego ojca. Ukryta pod ziemią pilnuje beczek z kosztownościami, które jest w stanie odnaleźć tylko człowiek pobożny i na wskroś uczciwy. I biedna wciąż wierzy, że ktoś taki istnieje...
Jeździec bez głowy:
W XIV wieku na górze Szczerba w Sudetach stał potężny zamek, a panem jego był z dziada pradziada możny rycerz Glaubicz. Miał on niezwykle urodziwą córkę, którą chciał wydać za mąż za syna któregoś z sąsiadów, aby połączone włości tym większą przedstawiały wartość.
Najmożniejszym z jego sąsiadów był rycerz Tyczko Panwicz i jego właśnie syna najchętniej wziąłby za zięcia Glaubicz licząc, że w ten sposób powstanie jedna z największych fortun rycerskich w okolicy Gniewoszowa.
Wszystkie te obliczenia dokonywane były jednak bez udziału dziewczyny, która już dawno oddała swe serce młodemu i pięknemu, choć ubogiemu giermkowi swego ojca. Na nic się nie zdały namowy. Dziewczyna postanowiła dochować wierności wybranemu przez siebie. Ponieważ zaś ojciec zaczął ją zmuszać do poślubienia Panwicza, młodzi postanowili uciec.
Ucieczka była dobrze przygotowana. Zaopatrzono się we wszystko, co potrzebne było do drogi, aby konno przekroczyć Góry Orlickie i znaleźć schronienie w zamku przyjaciół, w rokitnickich włościach. Ale nie wiadomo, jakim sposobem, stary rycerz Glaubicz dowiedział się o wszystkim i urządził na uciekających zasadzkę przy wielkim głazie pod Poniatowem (w głazie tym później wykuto umękę i umieszczono kapliczkę).
Po niedługim oczekiwaniu oczom starego rycerza i jego ludzi ukazały się sylwetki dwojga konnych. Kochankowie zobaczywszy wyłaniające się zza głazu postacie, rzucili się do ucieczki. Ale niedaleko uszli pogoni. Dziewczyna przebita oszczepem zginęła z ręki własnego ojca, który nie oglądając się nawet, pognał za jej towarzyszem do pobliskiego lasku, a dognawszy go tam, u stóp młodego świerka strasznym cięciem miecza odrąbał mu głowę.
Wiele lat upłynęło od tego czasu, ale niektórzy twierdzą, że co noc o północy w tymże lesie wśród drzew podnosi się dziwna jakaś mgławica, daje się słyszeć przeraźliwy gwizd i pojawia się rycerz na białym koniu, niosąc pod pachą swą odrąbaną głowę. Pędzi on przez las aż do owego świerka, a potem powoli wraca w głąb lasu i znika. Podobno gdy kiedyś ktoś zetnie ów świerk i zrobi zeń kołyskę, to dziecko wychowane w tej kołysce będzie miało moc uwolnienia błądzącego ducha od ciążącego na nim przekleństwa, i odtąd zjawa przestanie się już pokazywać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|